Ariana | Blogger | X X

piątek, 9 grudnia 2016

Ich to bardzo wielka wina

Jonathan Kellerman „Wina", Amber, Warszawa 2016, wyd. II

Stuletni dom wydaje się spełnieniem marzeń młodego małżeństwa, dopóki w trakcie remontu nie natrafiają na makabryczne znalezisko. W zakopanej pod drzewem skrzynce spoczywa szkielet niemowlęcia owinięty w gazetę sprzed sześćdziesięciu lat... Wkrótce w pobliżu domu zostaje znalezione ciało zastrzelonej dziewczyny, a obok… szczątki dziecka. Porucznik Sturgis prosi o pomoc doktora Delaware. Alex zagłębia się w historię kolejnych mieszkańców domu. Dawno pogrzebana sprawa ożywa, pojawia się coraz więcej podejrzanych, śledztwo kieruje się w stronę najbardziej znanych celebrytów. Zanim Alex rozwikła zagadkę, zmierzy się z fanatycznym umysłem, z jakim nie spotkał się u najbardziej zdeprawowanego szaleńca...

Powiedzmy sobie od razu: szału nie ma. Nie będę się czepiał beznadziejnego wydania książki (mało estetyczna okładka, chyba najgorszy możliwy typ papieru i podatna na zniszczenia oraz zagięcia oprawa), bo jest wiele innych elementów, które świadczą o nikłej wartości rozrywkowej tejże powieści. „Wina" to dwudziesty ósmy tom z serii z udziałem najsłynniejszego psychologa dziecięcego w literaturze, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem, a cała seria na chwilę obecną liczy sobie ich trzydzieści jeden. Niestety nie mogę oceniać tej części przez pryzmat wszystkich tomów, bo to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. 

Najgorszym zarzutem dla powieści kryminalnej jest stwierdzenie, że w fabule wieje nudą. „Wina" to powieść, która nie wyzbyła się tej przywary. Sam pomysł na fabułę jest bardzo interesujący, sprawa kryminalna jest dość skomplikowana, a idealnie odkrywane karty sprawiają, że czytelnik czuje wobec sprawy zbrodni szacunek, zafascynowanie i przerażenie jednocześnie, niemniej jednak Kellerman powinien wiele wydarzeń z powieści usunąć. Jako psycholog z wykształcenia ma irytującą manię roztrząsania pod względem psychologicznym wszystkich, nawet najmniej interesujących wątków. Czytelnik zalewany jest rzeką ustaleń głównego bohatera, która tamują akcję i są odpowiedzialne za postrzeganie głównego tematu na równi z tymi pobocznymi. Taka Puzyńska na przykład nie ma z tym problemu.

Powieści, w których występuje Alex Delaware

Czytając „Winę", miałem wrażenie jakbym czytał powieść debiutanta. Narracja niczym szczególnym się nie wyróżnia, a autor chcąc wprowadzić zróżnicowanie opisów, sięga po mało ciekawe rozwiązania charakterystyczne dla amatorów. Osobliwy to język. Nic jednak nie nastręczało mi takiej nieprzyjemności w trakcie lektury jak humor w niej zawarty. Albo jestem szalenie nudna osobą (nie zaprzeczam), albo to dowcipy wymienianie między bohaterami i, ogólnie rzecz biorąc komizm, są osobliwe i nieśmieszne. Próby rozbawienia czytelnika w moim przypadku kończą się politowaniem i zniesmaczeniem. A, o zgrozo, przeważająca część powieści stanowią te „błyskotliwe" dialogi...

Sięgając po tę książkę, nastawiałem się raczej na przyjemną rozrywkę. Tymczasem mnogość wątków i bohaterów wcale nie działających na szybszą akcję wymagały ode mnie pełnego skupienia. Chwila nieuwagi (pojawiająca się mimowolnie i nierzadko) skutkowała zagubieniem w gąszczu elementów do opanowania i frustracją z nią związaną. „Winie" nie mogę jednak zarzucać samych wad, bo koniec końców nikt nie tłumaczy książki, która miałaby nie przynieść żadnych dochodów. Autor kreuje niepowtarzalny klimat Ameryki lat siedemdziesiątych, dziś już niespotykany. Inna rzecz, że za taką atmosferą nie przepadam.

Największym atutem powieści jest jednak osoba odpowiedzialna za wszystkie opisane zbrodnie. Autor od początku dba o to, by skrywać tę postać pod warstwą tajemnicy i mrocznego zafascynowania. Przyznaję, że nie spodziewałem się takiego rozwiązania zagadki, a cała ta otoczka pozwalająca na dotarcie do sprawcy budzi we mnie zafascynowanie. Tylko znawca ludzkiej psychiki potrafi nakreślić równie wiarygodną i intrygującą postać. Mimo wszystko uważam, że „Wina" to książka mocno przeciętna. Nie brak jej przywar, a sama lektura ciągnęła się w nieskończoność. Wielu pewnie nie zgodzi się z moim zdaniem, co wnioskuje po tym, że wydawca nie bez powodu wznowił wydanie pozycji. Ktoś to czyta, ja jednak odradzam taką decyzję.

Oceniam: 4/10



Za możliwość przeczytania książki dziękuję

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...