Tom Harper, „Stacja Zodiak", Sonia Draga, Katowice 2016, tłum. R. Madejski
Lodołamacz Straży Przybrzeżnej Terra Nova przedziera się przez zamarznięty Ocean Arktyczny, gdzie w promieniu setek kilometrów nie powinno być żywego ducha. Nagle z mgły wyłania się wychłodzony i skrajnie wyczerpany człowiek, który samotnie przemierza na nartach lodową pustynię. Nazywa się Tom Anderson i jest jedynym pozostałym przy życiu członkiem załogi Stacji Zodiak, bazy naukowej. Snuje niewiarygodną opowieść o paranoicznej atmosferze w stacji, naukowcach i szpiegach, chciwości i rywalizacji, które prowadzą do chaosu i zbrodni. W jego historii nie wszystko jest jednak do końca jasne...
Nie mogę się zgodzić z tym, że „Stacja Zodiak" to thriller utrzymany w zawrotnym tempie, bowiem prawda jest taka, że akcja wcale nie pędzi, za to w zrównoważonym tempie dąży do przodu. To dobrze, bo narracja prowadzona jest przez kilku bohaterów i nazbyt szybko występujące po sobie wydarzenia mogłyby wprowadzić w konsternację. Tom Harper świetnie dawkuje napięcie, relacjonując te same zdarzenia z kilku perspektyw i odkrywając tym samym coraz to różniejsze detale, znacząco wpływające na postrzeganie prawdy. To, co czytelnik z początku zakładał za oczywistość, z każdą kolejną stroną zmienia swój kształt i dlatego ta opowieść budzi tyle emocji oraz zaskakuje.
Osobnego akapitu do omówienia potrzebuje zakończenie „Stacji Zodiak", bo odstaje ono nieco od klimatu całej powieści. Autor wprowadza nieco fantastyki i bynajmniej nie szkodzi tym całej historii, za to funduje odbiorcy ciekawy smaczek. Atrakcyjny, szczególnie dla fanatyków genetyki (niech żałują ci, którzy unikali biologii w szkole), finał mocno zapadający w pamięć, szokujący jeszcze bardziej niż to, z czym mieliśmy do czynienia przez całą lekturę. Tom Harper nakreślił obraz szalonego naukowca, wymykającego się z przyjętych stereotypów, który wyszedł mu zresztą całkiem dobrze. Zakończenie powieści to popisowe zagranie.
A propos naukowców – całą ich grupę możemy spotkać w tytułowej stacji Zodiak. To społeczność intrygujących osób o specyficznym (jak na naukowca w literaturze przystało) podejściu do życia, a ich portrety psychologiczne są tym ciekawsze, że autor nie szczędzi im nietypowych sytuacji, dzięki czemu możemy poznać ich jeszcze lepiej. Najciekawszą postacią jest główny bohater – Tom Anderson – szybko zaskarbiający sobie sympatię czytelnika. Mnie jednak największą przyjemność w lekturze sprawili nie sami naukowcy, lecz nauka. Harper stworzył frapującą historię, w której nauka obecna jest na każdym kroku, a przez to, że dotyczy miejsc odległych przeciętnemu odbiorcy i spraw po prostu fascynujących, jest jeszcze bardziej intrygująca.
Słowem podsumowania, uważam, że „Stacja Zodiak" to thriller bardzo ciekawy, ze świetnie dawkowanym napięciem, ale akcją, której zdecydowanie daleko do zawrotnej. Jeśli chcecie odwiedzić Arktykę, powieść ta jest dla Was świetną propozycją. Możemy przyjrzeć się temu odległemu zakątkowi świata oczami autora, który Arktykę zwiedził osobiście. Kolejną zaletą przemawiającą za tym, by sięgnąć po książkę Toma Harpera jest doskonały finał – zaskakujący, frapujący i zapadający w pamięć. Gorąco zachęcam do lektury!
Nie mogę się zgodzić z tym, że „Stacja Zodiak" to thriller utrzymany w zawrotnym tempie, bowiem prawda jest taka, że akcja wcale nie pędzi, za to w zrównoważonym tempie dąży do przodu. To dobrze, bo narracja prowadzona jest przez kilku bohaterów i nazbyt szybko występujące po sobie wydarzenia mogłyby wprowadzić w konsternację. Tom Harper świetnie dawkuje napięcie, relacjonując te same zdarzenia z kilku perspektyw i odkrywając tym samym coraz to różniejsze detale, znacząco wpływające na postrzeganie prawdy. To, co czytelnik z początku zakładał za oczywistość, z każdą kolejną stroną zmienia swój kształt i dlatego ta opowieść budzi tyle emocji oraz zaskakuje.
Osobnego akapitu do omówienia potrzebuje zakończenie „Stacji Zodiak", bo odstaje ono nieco od klimatu całej powieści. Autor wprowadza nieco fantastyki i bynajmniej nie szkodzi tym całej historii, za to funduje odbiorcy ciekawy smaczek. Atrakcyjny, szczególnie dla fanatyków genetyki (niech żałują ci, którzy unikali biologii w szkole), finał mocno zapadający w pamięć, szokujący jeszcze bardziej niż to, z czym mieliśmy do czynienia przez całą lekturę. Tom Harper nakreślił obraz szalonego naukowca, wymykającego się z przyjętych stereotypów, który wyszedł mu zresztą całkiem dobrze. Zakończenie powieści to popisowe zagranie.
A propos naukowców – całą ich grupę możemy spotkać w tytułowej stacji Zodiak. To społeczność intrygujących osób o specyficznym (jak na naukowca w literaturze przystało) podejściu do życia, a ich portrety psychologiczne są tym ciekawsze, że autor nie szczędzi im nietypowych sytuacji, dzięki czemu możemy poznać ich jeszcze lepiej. Najciekawszą postacią jest główny bohater – Tom Anderson – szybko zaskarbiający sobie sympatię czytelnika. Mnie jednak największą przyjemność w lekturze sprawili nie sami naukowcy, lecz nauka. Harper stworzył frapującą historię, w której nauka obecna jest na każdym kroku, a przez to, że dotyczy miejsc odległych przeciętnemu odbiorcy i spraw po prostu fascynujących, jest jeszcze bardziej intrygująca.
Słowem podsumowania, uważam, że „Stacja Zodiak" to thriller bardzo ciekawy, ze świetnie dawkowanym napięciem, ale akcją, której zdecydowanie daleko do zawrotnej. Jeśli chcecie odwiedzić Arktykę, powieść ta jest dla Was świetną propozycją. Możemy przyjrzeć się temu odległemu zakątkowi świata oczami autora, który Arktykę zwiedził osobiście. Kolejną zaletą przemawiającą za tym, by sięgnąć po książkę Toma Harpera jest doskonały finał – zaskakujący, frapujący i zapadający w pamięć. Gorąco zachęcam do lektury!
Oceniam: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję