Autor: Robert Kirkman & Jay Bonansinga
Tytuł: Narodziny Gubernatora
Wydawca: SQN
Gubernator. Ten rządzący Woodbury despota znany jest z własnego, chorego poczucia sprawiedliwości: w jej imieniu zmusza więźniów do walki z zombie ku uciesze miejscowych, a tym, którzy wejdą mu w drogę, odcina ręce i nogi. Nadszedł czas, by sięgnąć do korzeni. Dzięki książce, którą trzymasz w ręku, dowiesz się, jak Gubernator stał się tym, kim jest, jak trafił do miejsca, w którym po raz pierwszy ujrzeli go fani serii, i co sprawiło, że wykurzył Ricka i jego towarzyszy z ich bezpiecznej przystani.
Serialu nie oglądałem. O komiksie nigdy nawet nie pomyślałem, a zabieram się za wersję książkową, która zrodziła się najpóźniej. Niektórzy mogliby zarzucać mi brak... logiki? Chyba tak. Ja jednak uważam, że pomysł jest trafiony w dziesiątkę, bo nie zapoznawszy się z wcześniejszymi formami przekazu tej drastycznej historii mogłem podejść do "Narodzin Gubernatora" "na czysto". Puściłem wodza wyobraźni i powiem Wam, że następnym razem nie ośmielę się tego zrobić. To zbyt przerażające.
Musze przyznać, że obaj panowie mają wspaniałą wyobraźnię, a gdy złączą swoje siły, to zaczyna robić się przerażająco. Owocem tej współpracy jest świetnie zaplanowana i przemyślana w najmniejszych detalach fabuła. Autorzy pragną nas zaciekawić, przerazić i wciągnąć, dlatego też dbają o to, żeby akcja nie gnała na złamanie karku, ani też powłóczyła nogami jak żywy trup, a następowała w tempie, który dla czytelnika jest bardzo wygodny. Mimo że fabuła nie niesie ze sobą przeplatanki mnóstwa wątków, autorzy potrafią ciągle zaskakiwać nas czymś nowym. Czytelnik ma wrażenie, że jest odporny na wszystko, a tu koleje zaskoczenie, będąc zaledwie początkiem do kolejnych zaskoczeń.
Godnym pochwalenia jest również język jakim cała historia została opowiedziana. Autorzy świetnie radzą sobie z dialogami, które są bardzo plastyczne i naturalne. Mieszając ze sobą twardy język i czarny humor, nie raz przyprawiający o gęsią skórkę, stworzyli mieszankę ciekawą, sprawiając tym samym, że wystarczyłyby nam same dialogi, żebyśmy byli zadowoleni. Jesteśmy jeszcze bardziej usatysfakcjonowani lekturą dzięki barwnym, ale zwięzłym opisom i językowi, który jest tak lekki, że oczy same suną po kolejnych słowach.
"Narodziny Gubernatora" porwały mnie nie tylko ze względu na przemyślaną fabułę i świetny język. Warto dodać jeszcze, że autorzy po mistrzowsku budują niepowtarzalną, gęstą atmosferę. Wystarczy kilka słów byśmy znaleźli się w ponurym świecie, otoczeni przez hordy umarlaków, walczących co dzień o przetrwanie. Dodatkowym plusem jest umiejętność stopniowania napięcia, która możemy obserwować podczas lektury. Autorzy wręcz bawią się emocjami czytelnika tak jak chcą. Z łatwością przychodzi im kreować sytuację wymuszające na czytelniku mocniejsze bicie serca.
Nie mogę pominąć faktu, że wielkim plusem tej powieści są wykreowani bohaterowie. Wszyscy zostali nakreśleni w ten sposób, żeby ich postacie były jak najbardziej realistyczne. Nie ukrywam, że momentami czułem się jakbym obcował z prawdziwymi ludźmi, nie zaś z bohaterami książki. Żeby były jeszcze ciekawiej autorzy serwują nam grupę wyjątkowych osobowości. Wszyscy całkowicie się od siebie różnią, a mimo to tworzą zgrany zespół.
Wszystkim fanom serialu, czy też komiksów gorąco polecam zapoznanie się z książkową wersją tej historii. Przemyślana fabuła z wieloma momentami, które z pewnością sprawią, że serce zacznie bić szybciej, a na twarzy pojawią się wypieki, oryginalni bohaterowie, stopniowane napięcie, świetny styl i cudowne wydanie graficzne powinny skutecznie Was przekonać. Okładka tej książki jest genialna i skutecznie przyciąga wzrok, ale jestem ciekaw, czy zwróciliście uwagę na miejsce, które wykopała dziewczyna? Gorąco polecam!
.Serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN na egzemplarz tej fascynującej książki.