Ariana | Blogger | X X

czwartek, 10 lipca 2014

Marta Bilewicz - "Goniąc cienie"







Autor: Marta Bilewicz
Tytuł: Goniąc cienie
Stron: 326
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania: 2014r.







"Goniąc cienie" już od jakiegoś czasu zbiera same pozytywne recenzje wśród blogerów. Postanowiłem, że i ja muszę spróbować, skoro inni tak zachwalają tę powieść. Powieść odrobinkę przypominała mi "Bestię" Piotra Rozmusa, co w tym przypadku jest plusem, bo Rozmusa akurat ubóstwiam.

Lucas Scarlett prowadzi agencję detektywistyczną w Chicago. W trakcie śledztwa, w jednej z akcji, poznaje tajemniczą Chelsea, która udziela schronienia jemu i jego rannemu przyjacielowi. Na pierwszy rzut oka dziewczyna wydaje się być zwyczajna i niegroźna. Jednak w miarę odkrywania tajemnic wokół niej, Lucas nie jest już niczego pewny. Kiedy nagle zagląda w lufę pistoletu dzierżonego w jej dłoni, jest już pewien, że Chelsea nie jest zwyczajną dziewczyną. Czy to ona postrzeliła jego przyjaciela? Kto telefonuje do niej po nocach? Akcja książki w zaskakujący sposób przenosi się z Chicago i małego miasteczka Crystal City, aż do Meksyku. Brawurowa ucieczka plażą na wybrzeże oraz motorówką przed uzbrojonymi zabójcami, rzuca naszych bohaterów na jakąś – bliżej nieokreśloną – wyspę.

Marta Bilewicz wraz z rodziną mieszka w malowniczym Gdańsku. W 2000 roku zadebiutowała powieścią "Tajemnica Skarabeusza". W 2012 roku ukazała się kolejną książka, zatytułowana "Zdążyć przed świtem". Jej niedawno wydana powieść "Goniąc cienie" to już trzecie dzieło, ale jak sama zaznacza - nie ostatnie, bowiem kolejne książki są już gotowe do wydania, a kolejna z nich jest w trakcie tworzenia.

Podczas czytania tejże powieści szczególną uwagę zwróciłem na wykreowane postaci. Już od początku można się przekonać, że Marta Bilewicz na pisaniu się zna, a bohaterowie nie są schematyczni. Każdy z nich posiada dokładny zarys charakteru i wyglądu. Dzięki temu potrafimy z większa łatwością zobaczyć świat oczami danego bohatera. Podejmujemy z nim trudne decyzje, które wzbudzają w nas wiele emocji.

 
Zdjęcie Mirror of soul.

Tym razem uznanie należy się również Warszawskiej Firmie Wydawniczej. Stworzyli cudowna okładkę, która już od samego początku ułatwia nam wczucie się w atmosferę. Tym bardziej wydawnictwo zyskało u mnie plusa, ponieważ z korektą u nich bywa nieraz masakrycznie. Tym razem wyłapałem tylko kilka błędów i za każdym razem był to brak ogonka przy "ą" i "ę".

W fabułę "Goniąc cienie" autorka zgrabnie wplata swoją wiedzę na temat malowania i jej twórców. Poznajemy z jaką umiejętnością wymieszano tu fakty rzeczywiste z wyobraźnią pisarki. Pomysł naprawdę dobry i dobrze zrobiony, dzięki czemu nie mogłem się powstrzymać przed czytaniem jeszcze jednego i jeszcze jednego rozdziału.

Bilewicz posiada umysł bardzo przebiegły. Potrafi czytelnika trzymać w napięciu, może nie od pierwszych stron, ale kiedy wartka akcja zaczyna się znacznie rozkręcać, nie jesteśmy w stanie się zatrzymać. Z każdym rozdziałem poznajemy szokujące fakty, które potrafią mocno zaskoczyć. Jednakże jeżeli chodzi o sprawy sercowe, autorka nie zostaje w tyle. Związek konstruuje w ten sposób, żebyśmy z każdą przewróconą stroną trzymali kciuki za zakochanych. Bardzo miłe uczucie.

Książka ta powinna być obowiązkową lekturą dla każdego fana tego gatunku. Polacy również piszą świetnie, tylko trzeba te świetne powieści odnaleźć i docenić. W ten sposób gorąco polecam tę lekturę!


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję pani Marcie Bilewicz.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...