Ariana | Blogger | X X

piątek, 22 lutego 2019

„Drapieżna skorpionica” czyli Gayga 1982–1993

Posiada wykształcenie muzyczne – skończyła państwową szkołę muzyczną w klasie skrzypiec, poza tym jest absolwentką wydziału pedagogicznego na Uniwersytecie Śląskim. W 1980 roku wyjeżdża do Ameryki, gdzie poznaje nową falę, doświadcza zachodniego stylu życia i obserwuje tamtejsze gwiazdy. Po latach śpiewania w żeńskich formacjach, tak bardzo charakterystycznych dla PRL-u, decyduje się na granie rocka. Rok później wraca do Polski. Zaczyna z przytupem od wzbudzających mnóstwo kontrowersji kreacji scenicznych, tworzy wokół siebie tajemniczą atmosferę. Na początku kariery pod szyldem Gaygi skąpi informacji o sobie, tłumacząc, że „nie chcę, aby ktoś pisząc, czy mówiąc o mnie, powoływał się na wielostronicową biografię. Mój życiorys, życiorys Gaygi, ma swój początek w roku 1982 i to wszystko”. Milczy na temat wykształcenia muzycznego, odpowiada tylko: „To nie jest ważne. (...) Zawodowcy zwykli mawiać: potrafisz, to pokaż. Zagraj, zaśpiewaj, a potem zajrzymy w twoje papiery”. „Drapieżna...

niedziela, 30 grudnia 2018

Chcę ci powiedzieć coś na dwa sposoby – Maanam

Pierwszym interpretowanym utworem będzie „Chcę ci powiedzieć” wydanym w 1979 r. Utwór został zarejestrowany przez zespół jeszcze pod nazwą Maanam Elektryczny Prysznic w składzie Jackowski, Porter i Kora. źródło Napięcie budowane jest już od samego początku. Podmiot bardzo pragnie przekazać, co ma do przekazania, ale zamiast mówić konkretnie, raz po raz podkreśla swój zamiar. Powtórzenie to zabieg, który pełni funkcję gry między zakochanymi. Doskonale wiedzą, co zaraz usłyszą, ale odwlekają ten moment, co po prostu sprawia im przyjemność. Wreszcie kobieta artykułuje swoją potrzebę bliskości, robi to szybko, w prostych słowach, czekając na szybkie spełnienie żądania. Druga zwrotka pozornie prowadzi do kolejnych czułych słów, dlatego zaskakuje klarowny, nieznoszący sprzeciwu rozkaz o zupełnie odmiennym wydźwięku: „Więcej mnie nie dotykaj I nie stój przy mnie blisko” Okazuje się, że ton, którym wcześniej wyrażono miłość, tak samo dobrze nadaje się do przekazania negatywnie...

niedziela, 16 grudnia 2018

Autsajder w walce z reżimem?

Nieinteresujący się polityką student malarstwa zostaje zatrzymany przez patrol milicji. Odnalezienie w jego mieszkaniu przechowywanej dla kolegi walizki z ulotkami skutkuje oskarżeniem o współpracę z opozycją. Tak przedstawia się filmwebowy opis najnowszego filmu w reżyserii Adama Sikory, do którego sam napisał scenariusz. Historia opowiedziana jest z perspektywy głównego bohatera, obecnego w każdej scenie. Tak więc sposób prowadzenia akcji zależny jest od jego nastawienia, sposobu patrzenia na świat. Dlatego nie rozumiem, czemu nie postarano się o wykreowanie bohatera, który by przykuwał uwagę, wzbudzał emocje, z którym można by się w jakikolwiek sposób utożsamić. Tytułowy outsider jest postacią niedostępną, ze słabo nakreślonym portretem psychologicznym. Niby sprzeciwia się systemowi, ale wszystko wychodzi tak jakoś przypadkiem. Ta początkowa izolacja od spraw niedotyczących jego osoby wcale nie mija z rozwojem akcji, choć co innego wmawia się odbiorcy. Poniekąd rozpoczyna walkę...

sobota, 8 grudnia 2018

Co sobie pomyślałem, po raz kolejny czytając Larssona

Pożyczyłem już jakiś czas temu koleżance z klasy pierwszą część „Millenium” i nie ukrywam, że bardzo mnie wtedy zaskoczyła, bo po kilkunastu dniach odniosła mi to tomiszcze, mówiąc, że nie może przebrnąć. Nie do pojęcia dla mnie, który potrafił siedzieć nad całą trylogią do późnych godzin porannych. Chwilę potem przypomniałem sobie, że przecież moje pierwsze podejście do literatury Larssona też nie wypadło najlepiej i skończyłem lekturę na czterdziestej stronie. Tłumaczyłem to sobie później na wiele sposobów: a bo niezachowana chronologia, a bo młody byłem, pewnie nic pojąć nie mogłem, odpuściłem przerażony gabarytami. Śledzący instagrama (na którym udzielam się niezwykle rzadko, więc nie wiem, po co ktokolwiek miałby go obserwować) pewnie wiedzą, że znów zabrałem się za „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet”. Wciąż udziela mi się to zafascynowanie towarzyszące poprzednim lekturom, ale tym razem podchodzę do powieści nieco bardziej krytycznie. Z tego względu czuję jakieś dźganie, uwiera...

sobota, 24 listopada 2018

Jak działa pamięć?

Co robi typowy uczeń – jak ja – kiedy nie chce mu się uczyć? Zrzuca wszystko na brak wiedzy o skutecznym przyswajaniu wiedzy i zaczyna bardziej lub mniej owocne poszukiwania odpowiedzi na pytanie: jak uczyć się szybko i skutecznie? Z tego względu niesamowicie kuszącą wydała mi się możliwość przeczytania książki napisanej przez norweski duet składający się z dwóch sióstr: pisarki (Hilde Østby) i neuropsycholożki (Ylva Østby). Ostatecznie lektura „Jak działa pamięć?” okazała się dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem, znacznie poszerzając zakres wiedzy nie tylko o zapamiętywaniu, ale i innych interesujących kwestiach, które oscylują wokół mechanizmów działania mózgu. Opis wydawcy:Ileż razy każdy z nas mówił: „Mam to na końcu języka!” i nie umiał sobie czegoś przypomnieć? Ile razy jakiś przedmiot – jak Proustowska magdalenka – wysłał nas w czasy dzieciństwa? Ile razy nie mieliśmy pewności, czy coś nam się śniło, czy stało naprawdę? A déjà vu? To dopiero zagadka! Dwie siostry,...

niedziela, 26 sierpnia 2018

Muszę przeczytać coś krótkiego

„Okularnik" Katarzyny Bondy to prawdziwe tomiszcze, wystarczy rzucić okiem nawet z odległości, jaka wyrasta między szybą wystawową księgarni a chodnikiem. I choć czytając, nie miałem poczucia, żeby autorka niepotrzebnie napychała wątków albo rozdmuchiwała dialogi, trudno było mi nadać lekturze tempa, które nie usypia. Wciąż nie umiem określić przyczyny tej ślamazarności i nawet nie jestem pewien, czy zdążę to zrobić przed końcem „Czerwonego Pająka". To doświadczenie obudziło we mnie potrzebę przeczytania czegoś krótkiego. Idealnie w moje zachcianki wpasowała się inna książka autorki — „Polskie morderczynie". Od bestsellerowej twórczości Bondy odróżnia ją to, że tym razem nie ma miejsca na fikcję.  Konstrukcja tego reportażu poruszy emocje każdego. Rozdziały rozpoczynają się od słów osadzonych, w których szczerze opowiadają o tym, co je buduje: rodzinie, miłości, sytuacji życiowej. Opisują też morderstwa z własnej perspektywy. Budują kontekst, dzielą się swoimi emocjami, kreśląc...

wtorek, 21 sierpnia 2018

Gdy kobiecie jest źle...

Tym razem bez wstępu, ot co. Na początkowych stronach „Dietolandu” poświęconych wprowadzeniu w świat przedstawiony główna bohaterka jawi się jako osoba zwyczajnie dziwna i nieciekawa. Nastawienie zmienia się wraz z fabularnym powrotem w retrospekcji do dzieciństwa Plum, jednak wówczas pojawia się infantylność, warunkowana tym, w jaki sposób ta postać patrzy na świat. Retrospekcja oczywiście pozwala nam zrozumieć, dlaczego dorosła Plum podchodzi do swojej otyłości w taki a nie inny sposób, ale tym samym przywiera do niej naiwność, która będzie jej nieodzowną cechą do końca lektury. Nawet po przemianie, trudno traktować ją z całkowitą powagą. Politowanie wzbudzają takie sceny jak kłótnia z kurierem na rowerze, ale jednocześnie pozwalają na wytworzenie się między czytelnikiem a Alicią (to jej prawdziwie imię) silnej więzi — sympatii, jaką obdarza się nieporadne, ale chcące być postrzegane jako harde, koleżanki. To nie ja, lecz Szymborska (wykonała) Jako osoba wyczulona na tematykę otyłości,...

środa, 25 lipca 2018

Dlaczego jedni to lubią, a drudzy nie?

Ni stąd, ni zowąd przyszło mi do głowy jedno pytanie: dlaczego dla jednych „Mały Książę” jest literackim objawieniem, powiastką, która zmieniła podejście do różnych spraw, a niektórzy myślą o nim tylko z niechęcią? Temat zaczął krążyć wokół literatury ogólnie: dlaczego nie podobają nam się książki, które są bliskie naszym upodobaniom; i w drugą stronę? Siłą rzeczy musi chodzić nie tylko o gust. O co zatem? „Homo est animal sociale”, czyli człowiek jest zwierzęciem społecznym, (wybaczcie, ale uczyłem się sentencji łacińskich na konkurs, w którym nic nie udało mi się osiągnąć, więc żebym nie czuł się jak przegryw, wplatam je choćby tutaj do tekstów)  jak powiedział Arystoteles. Dlatego właśnie nastroje otoczenia silnie wpływają na nasze odczucia. Większość z nas ma w sobie wewnętrznego buntownika i jeżeli tylko usłyszy on przyklaskiwanie innych, dostaje szału, nie zgadza się z powszechną opinią, mówiąc sobie, że inni nie mają racji, że są głupi i w ogóle kto podąża za tłumem? Z...

środa, 11 lipca 2018

Jak powiedzieć „spadaj, mała!” i nikogo nie urazić

Świadome używanie w rozmowie słów niezrozumiałych dla innych uważam zwykle za świństwo. To chwyt stosowany albo przez ludzi z niską samooceną, albo intelektualistów ze skłonnościami do wredoty (pozdrawiam niespełnionych humanistów jak ja). Gardzę tym chwytem, kiedy chce się ośmieszyć albo zmanipulować swojego rozmówcę. No dobra, ale przerzucanie się agelastami czy prestidigitatorami to też sposób na wymagającą zabawę i okazja do przyszpanowania. Nigdy nie zapomnę, jak germanistka porównała czyjąś gestykulację przy tablicy do prestidigitatorskich sztuczek i zadowolona omiotła spojrzeniem klasę, która nie miała pojęcia czy się śmiać, czy święcie oburzyć. Gdybym był odważniejszy i bardziej zainteresowany życiem w tamtym momencie, pewnie bym im wyjaśnił, o co chodzi, ale ostatecznie siedziałem cicho (jak przez całą edukację gimnazjalną) i pozwoliłem tryumfować germanistce. W końcu należało się jej za te wszystkie lata. Można też dzięki rzadko używanym wyrażeniom oszczędzić komuś przykrości...