Anna Onichimowska „Koniec gry", Literatura, Łódź 2016
Siedemnastoletni Alek powoli wchodzi w dorosłość. Spotyka się z pierwszymi dziewczynami, dostaje dorywczą pracę u słynnego reżysera teatralnego, wyjeżdża samodzielnie do Londynu, by dorobić. To wszystko sprawia, że chłopak zaczyna dostrzegać swoje zainteresowanie mężczyznami. Powoli oswaja się z tą myślą, próbując nieznanego, stara się zapanować nad swoim życiem. Szuka odpowiedzi na pytanie, kim tak naprawdę jest. Wreszcie decyduje się na coming out – ujawnia swoją orientację seksualną zarówno znajomym, jak i najbliższej rodzinie.
Anna Onichimowska kojarzona jest przez młodzież z powieściami o tematyce związanej z narkotykami, młodsi zaś uwielbiają jej opowiadania na dobranoc. Nie ukrywam, że zaskoczył mnie „Koniec gry" i wtargnięcie w sfery homoseksualizmu. Bo i literatura polska dość oszczędnie podchodzi do tego tematu. Zawstydzenie? Temat tabu? Dlatego z zaciekawieniem podszedłem do „Końca gry", bo po pierwsze, wyszło spod pióra Onichimowskiej, a po drugie, to nie jest żadna internetowa grafomania, ale ciekawa lektura dla młodzieży.
Książka ta silnie kojarzy mi się z „Buszującym w zbożu" J. D. Salingera, a to przez postać głównego bohatera. Alek i Holden Caulfield mają wiele wspólnych cech. Oboje decydują się na życie według własnego pomysłu i buntują się wobec powszechnie panujących przekonań. Życiorys Holdena jest o wiele ciekawszy niż Alka, spotyka on bowiem na swojej drodze więcej przeszkód, sytuacji, które sprawdzają jego dojrzałość i inteligencję. Aleksander zaś okazuje się być niesamowitym szczęściarzem – prócz barwnej i trudnej do zniesienia rodziny oraz problemu z tożsamością seksualną wszystko szczęśliwie mu się układa. Gdy potrzebuje pieniędzy, szybko znajduje dobrze płatną pracę, gdy rodzina wyrzuca go z domu... a zresztą, nie chcę zdradzić Wam fabuły! Po prostu wierzcie mi na słowo.
„Koniec gry" traci trochę na warstwie językowej z tego względu, że Onichimowska pisze do młodzieży. Dlatego jej styl jest komunikatywny, nieprzekombinowany i "ładny". W lekturze nie ma miejsca na wulgaryzmy. Ale za to pisarka stosuje liczne kolokwializmy, które pozwalają lepiej zrozumieć głównego bohatera i zasmakować autentyczności postaci. Także o przeżyciach seksualnych Alka dowiadujemy się niewiele. Zazwyczaj są to tylko oszczędne i oklepane sformułowania opisujące odczucia bohatera już po wszystkim. Ale nie można zapominać, że to powieść kierowana do młodzieży! I pewne granice należy zachować, poprzestając na kotce Dziwce.
Lektura rozpoczyna się i kończy w podobny sposób, wiążąc opowieść w klamry czasowe. Bardzo lubię takie zastosowanie czasu i miejsca akcji – szczególnie wzbudza w czytelniku potrzebę refleksji. Wielka szkoda, że w najnowszej książce Onichimowskiej zbytnio nad czym nie ma się zastanawiać. Owszem, jest problem homoseksualizmu i inne pomniejsze, zawirowania z życia każdego nastolatka, ale czegoś tu brakuje. Szczerze powiedziawszy, mam wrażenie jakby najważniejsza problematyka została poruszona po łebkach. A przecież lwia część książki odnosi się do niej.
Podsumowując, „Koniec gry" to przyjemna lektura, ale niepozbawiona wad. Autorka opowiada intrygującą historię, bohaterowie są sympatyczni, dialogi bardzo plastyczne, a okładka przyciąga wzrok i pozostaje w pamięci, jednak fabuła pozbawiona jest niespodziewanych zwrotów akcji i elementów zmuszających do refleksji. Książkę można potraktować jako lekką lekturę na jesienny wieczór, z którą można miło spędzić czas, nie licząc na większe emocje. Szkoda, bo temat homoseksualizmu w literaturze polskiej to rzadkość, a Onichimowska jest przecież doświadczoną pisarką. Co zatem poszło nie tak?
Książka ta silnie kojarzy mi się z „Buszującym w zbożu" J. D. Salingera, a to przez postać głównego bohatera. Alek i Holden Caulfield mają wiele wspólnych cech. Oboje decydują się na życie według własnego pomysłu i buntują się wobec powszechnie panujących przekonań. Życiorys Holdena jest o wiele ciekawszy niż Alka, spotyka on bowiem na swojej drodze więcej przeszkód, sytuacji, które sprawdzają jego dojrzałość i inteligencję. Aleksander zaś okazuje się być niesamowitym szczęściarzem – prócz barwnej i trudnej do zniesienia rodziny oraz problemu z tożsamością seksualną wszystko szczęśliwie mu się układa. Gdy potrzebuje pieniędzy, szybko znajduje dobrze płatną pracę, gdy rodzina wyrzuca go z domu... a zresztą, nie chcę zdradzić Wam fabuły! Po prostu wierzcie mi na słowo.
„Jesteś najbardziej emocjonalnym chłopakiem jakiego znam. (...) To rodzaj krzyża. Będziesz go dźwigał, czasem marząc o tym, aby pozbyć się całej tej swojej wrażliwości."
„Koniec gry" traci trochę na warstwie językowej z tego względu, że Onichimowska pisze do młodzieży. Dlatego jej styl jest komunikatywny, nieprzekombinowany i "ładny". W lekturze nie ma miejsca na wulgaryzmy. Ale za to pisarka stosuje liczne kolokwializmy, które pozwalają lepiej zrozumieć głównego bohatera i zasmakować autentyczności postaci. Także o przeżyciach seksualnych Alka dowiadujemy się niewiele. Zazwyczaj są to tylko oszczędne i oklepane sformułowania opisujące odczucia bohatera już po wszystkim. Ale nie można zapominać, że to powieść kierowana do młodzieży! I pewne granice należy zachować, poprzestając na kotce Dziwce.
Lektura rozpoczyna się i kończy w podobny sposób, wiążąc opowieść w klamry czasowe. Bardzo lubię takie zastosowanie czasu i miejsca akcji – szczególnie wzbudza w czytelniku potrzebę refleksji. Wielka szkoda, że w najnowszej książce Onichimowskiej zbytnio nad czym nie ma się zastanawiać. Owszem, jest problem homoseksualizmu i inne pomniejsze, zawirowania z życia każdego nastolatka, ale czegoś tu brakuje. Szczerze powiedziawszy, mam wrażenie jakby najważniejsza problematyka została poruszona po łebkach. A przecież lwia część książki odnosi się do niej.
Podsumowując, „Koniec gry" to przyjemna lektura, ale niepozbawiona wad. Autorka opowiada intrygującą historię, bohaterowie są sympatyczni, dialogi bardzo plastyczne, a okładka przyciąga wzrok i pozostaje w pamięci, jednak fabuła pozbawiona jest niespodziewanych zwrotów akcji i elementów zmuszających do refleksji. Książkę można potraktować jako lekką lekturę na jesienny wieczór, z którą można miło spędzić czas, nie licząc na większe emocje. Szkoda, bo temat homoseksualizmu w literaturze polskiej to rzadkość, a Onichimowska jest przecież doświadczoną pisarką. Co zatem poszło nie tak?
Oceniam: 5,5/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
PS Zdjęcie posta opublikowane jest za zgodą mojego psa. :) A po co zrobiłem mu zdjęcie z tą książką? Kiedyś nieopacznie zostawiłem „Koniec gry" na dworze i Sherlock – tak się bawi – wziął się za jej lekturę. Bardzo przeżył historię Alka :)