Ariana | Blogger | X X

czwartek, 14 września 2017

Jak to drzewiej na Wawelu było

Z historią jest tak, że albo się ją lubi, albo się jeszcze nie wie, że się ją lubi, bo na każdego przychodzi taka chwila, kiedy zdaje sobie sprawę, że dzisiejszy świat nierozerwalnie związany jest z tym, co przeminęło. Mądrzy ludzie powtarzają: historia kołem się toczy, a jeśli jakieś wyrażenie staje się przysłowiem, to wyłącznie dlatego, że niesie w sobie magiczną prawdę zaklętą w prostym przekazie. Rzeczywiście, jeśliby prześledzić historię, zauważy się, że ludzkość od niepamiętnych lat działa według pewnych zasad, z których nawet nie zdaje sobie sprawy. Szczególnie chętnie wszyscy popełniamy błędy, przed którymi przestrzega nas przeszłość, ale człowiek to istota przekorna, która woli się uczyć na własnych błędach, jakby mało jej już było nieszczęść.

Powtarzając za wydawnictwem: Regina jest prostą chłopką, dla której Kraków to obietnica lepszego bytu i zarobku. Dziewczyna zostaje przyjęta na służbę do mistrza Bartłomieja, uznanego słodownika, który, jak szybko się okazuje, oczekuje od niej oddania i posłuszeństwa nie tylko w kuchni… Wkrótce na świat przychodzi „potworek” – Regina nie umie myśleć inaczej o swojej córce karlicy. A jednak to właśnie Dosia trafia na królewski dwór. To jej oczami – postaci prawdziwej, która rzeczywiście przechadzała się po królewskich krużgankach, opiekunki, świadka wydarzeń, uczt, ślubów, spisków i gwałtów – podglądamy codzienne życie jagiellońskich królewien: Jadwigi, Izabeli, Zofii, Anny i Katarzyny. Brzezińska debiutowała opowiadaniem fantastycznym, później rozwijała swoją twórczość w tym właśnie gatunku. „Córki Wawelu” to niespodziewany zwrot ku literaturze historycznej, który dowiódł, że autorka równie dobrze radzi sobie z klimatami odmiennymi, choć tak właściwie oba mają ze sobą wiele wspólnego. Bo przecież świat fantastyczny trzeba postawić od podstaw, nakreślić tło historyczne.

Powieść Brzezińskiej to fabularyzowana historia karlicy Dosi, która jest pretekstem do wejścia w świat renesansowego Wawela – mieszkających tam Bony, jej córek oraz całego dworu ze wszystkimi intrygami i ówczesnymi problemami. Jest ona przeplatana spostrzeżeniami autorki, które przybliżają współczesnemu odbiorcy realia tamtych czasów, pozwalając na pełniejsze i ciekawsze przeżycie losów Dosi oraz innych bohaterów. Potężna to księga, niosąca ze sobą równie potężne pokłady nowej wiedzy (przynajmniej dla poppaprańca, który nie jest znowu tak do tyłu z historią), ale przy tym nie przytłaczająca, bowiem Brzezińska z taką lekkością snuje opowieść o renesansowym świecie, że nie sposób się zmęczyć morzem nowych informacji do przyswojenia.

Poppapraniec chciałby zauważyć, że to bukiet uschłych kwiatów, który wcale nie tak łatwo zdobyć

Poppapraniec chciałby zwrócić uwagę na to, że jak ktoś już się bierze za powieść historyczną, to podpiera się niemałą ilością źródeł, że głowa mała, ale wstrętny czas przecież i tak nadgryzł już dawno większość materiałów, którymi można by się posłużyć przy pisaniu. Brzezińskiej jednak w ogóle jest to nie potrzebne, bo tam gdzie historia milczy jak zaklęta, pisarka uruchamia swoją wyobraźnię i pisze. Pisze, tak doskonale wpasowując się w daną epokę, z dbałością o szczegóły dodające całej historii smaczków, że nie sposób rozróżnić granicy między rzetelnie odtworzonymi, udokumentowanymi wydarzeniami, a fikcją literacką. I to jest w „Córkach Wawelu” wspaniałe. Poppapraniec od razu przenosi się na renesansowy Wawel i może obserwować tamten świat, równie dobrze jakby wyjrzał przez okno krakowskiej kamienicy ulokowanej w ciasnej uliczce i jakby miał cały ten świat na wyciągnięcie dłoni. Poppapraniec musi przyznać, że dawno nie czytał powieści historycznej, która nawet przez moment nie pozwala mu na poddanie w wątpliwość autentyczności opisywanych wydarzeń, choć wiadomo przecież, że naprawdę wiele z nich jest wyłącznie owocem wyobraźni pisarki, która niegdyś celowała w gatunek fantastyczny.

Ale poppapraniec byłby potworem, jakby sprowadził „Córki Wawelu” wyłącznie do dobrej powieści historycznej, bowiem autorka w rzeczywistości sięga po wiele innych gatunków. I dzięki temu lektura nabiera niejednorodnego klimatu: jest tajemnica, trochę grozy, baśniowości, jest przygoda, strach, ale przede wszystkich historyczna rzeczywistość, która silnie przyciąga. Jest też możliwość zwiedzenia renesansowego Krakowa z kilku perspektyw. Świat oczami Reginy przyjętej na służbę do słodownika, prezentującej najniższe warstwy społeczeństwa jest równie przyciągający co codzienność królewien (potem królowych) Anny, Izabeli, Katarzyny i Zofii. Oba te światy działają na zasadzie kontrastu, szczególnie uwidaczniającego się poprzez nagłą nobilitację karlicy-bękarta. Karlica Dosia żyła naprawdę i była kobietą bardzo elokwentną, o jakimś wpływie na życie Katarzyny i jej sióstr, a Brzezińska zrobiła z niej bohaterkę złożoną, niejednoznaczną i przede wszystkim przyciągającą uwagę. Ale nie tylko Dosia jest doskonale nakreśloną postacią, bo pisarka potrafi tchnąć życie w każdego bohatera fikcyjnego, zaś postacie historyczne bynajmniej nie są blade czy nijakie, jak w co poniektórych podręcznikach do historii, za to stają się nam bliscy i naprawdę łatwo możemy zrozumieć ich decyzje, co w wielkiej mierze zawdzięcza się właśnie Brzezińskiej, która potrafiła wspaniale przybliżyć tło historyczne będące współczesnością osadzonych w fabule bohaterów.


Reasumując, poppapraniec jednoznacznie stwierdza, że „Córki Wawelu” to powieść nietuzinkowa na polskim rynku wydawniczym, która powinna zachwycić każdego, a w szczególności historycznych zapaleńców. Na jej sukces składa się wspaniale rozrysowane tło historyczne, realistyczni bohaterowie (a zwłaszcza ci historyczni), dbałość o szczegóły, która przede wszystkim przekłada się na niesamowity i niemożliwy do podrobienia klimat powieści. Warto też wspomnieć o lekkim piórze pisarki, która udowodniła, że świetnie odnajduje się w różnych gatunkach literatury pięknej i potrafi snuć wciągającą historię będącą w rzeczywistości próbą odmalowania renesansowego Wawelu. Powieść z pewnością wymaga od czytelnika wielkiego skupienia, ale w zamian daje umiejętnie poprowadzoną fabułę z całym morzem nowych informacji. Wiadomości do przyswojenia dla lepszego zrozumienia motywacji bohaterów i ich codzienności jest wiele, lekkość pióra Brzezińskiej nie pozwala jednak, by nowa wiedza przytłoczyła czytelnika. Co poppapraniec może rzec więcej: czytajcie, panie, czytajcie, panowie! Na pewno nie pożałujecie.

Tekst powstał przy współpracy z Wydawnictwem Literackim.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...