Poppapraniec poznał kiedyś dziewczynę i umówił się z nią do kina na „Ja, Olga Hepnarová”, bo oboje bardzo Czeszce współczuli. Ze spotkania nic nie wyszło, potem oboje o sobie zapomnieli, a film biograficzny ciągle pozostał nieobejrzany. I wreszcie przyszedł czas, kiedy poppapraniec zdecydował się obejrzeć dramat oparty na życiu masowej morderczyni. Jest wstrząśnięty opowieścią o tym, jak głęboko zraniona może być przez społeczeństwo jednostka. Mówiąc wprost, na seansie prześledzi się życie psychopatki, ale nie po to, by ją potępić czy usprawiedliwić, lecz by zrozumieć co popchało młodą kobietę do wjechania 10 lipca 1973 r. na przystanek tramwajowy, zabicie ośmiu osób i zranienia dwunastu.
Filmowa Hepnarová to osobowość wyraźnie skomplikowana, pełna sprzeczności, własnych dziwactw, czasami niepewna swoich zachowań. Ale to także osoba nierozumiana przez społeczeństwo, skazana na bycie Prügelknabe czyli chłopcem do bicia. Dlaczego? Zastanawia się odbiorca filmu, śledząc życie Czechosłowaczki. Hepnarová została tak wykreowana, że już na pierwszy rzut oka widać jej niechęć do ludzi i zamknięcie w sobie spowodowane strachem, traumatycznymi przeżyciami. Ubiera się niemodnie, raczej po męsku. To buduje silny kontrast między główną bohaterką a innymi postaciami kobiecymi. One z odkrytymi ramionami, zaplecionymi włosami, starają się podkreślać swoją kobiecość wyeksponować to, co mają w sobie najładniejszego. Ona chodzi w długich spodniach, ciężkiej marynarce, ma ściągnięte ramiona i stara się nie nawiązywać z nikim kontaktu wzrokowego. Ma się wrażenie, jakby chciała się zapaść i ukryć w swoich ciemnych, niemalże męskich ubraniach, odciąć od ludzi, których darzy awersją. Śmierdzi olejem samochodowym i papierosami. Michalina Olszańska zachowuje ów osobliwy chód i mową ciała udaje jej się doskonale oddać to poczucie wyalienowania. To wyobcowanie nie sprawia jednak głównej postaci żadnej przykrości, bo nie boi samotności, ludzi zresztą nienawidzi za to, że od zawsze nią pogardzali. Tak wyraźny kontrast między Hepnarovą a resztą świata budzi w odbiorcy osobliwe zaintrygowanie, może dezorientację w wyniku niezrozumienia jej motywacji, a nawet trochę zażenowanie z powodu zachowania ludzi, którzy tak nią pomiatają. Przede wszystkim jednak ta kreacja mocno zapada w pamięć.
Michalina Olszańska wprost emanuje mroczną energią |
Kamera porusza się powoli, śledząc mistrzowską grę aktorską z różnych perspektyw. Ujęcia są statyczne i często pokazują marność Hepnarovej względem wielkiego i zimnego świata. Natomiast historia opowiadana jest przy pomocy urywków rzeczywistości, widz nie jest informowany, w jakie miejsce czy czas przenosi się akcja, wszystkiego musi się sam domyślać. Czasami może się czuć zagubiony. Ale z drugiej strony te przeplatane sceny mogą być ciekawą formą przekazu, jeśliby uznać je za wspomnienia kotłujące się w głowie spowiadającej Hepnarovej. Całości dopełnia biało-czarny świat, pogłębiający towarzyszące głównej bohaterce poczucie odrębności i z pewnością działający na emocje odbiorcy. Może taki właśnie był świat Olgi? Pusty, brudny, przesiąknięty papierosowym dymem, bez koloru.
Olga Hepnarová jest skazana na przegraną w starciu z olbrzymim światem |