Ariana | Blogger | X X

wtorek, 21 sierpnia 2018

Gdy kobiecie jest źle...

Tym razem bez wstępu, ot co.
Na początkowych stronach „Dietolandu” poświęconych wprowadzeniu w świat przedstawiony główna bohaterka jawi się jako osoba zwyczajnie dziwna i nieciekawa. Nastawienie zmienia się wraz z fabularnym powrotem w retrospekcji do dzieciństwa Plum, jednak wówczas pojawia się infantylność, warunkowana tym, w jaki sposób ta postać patrzy na świat. Retrospekcja oczywiście pozwala nam zrozumieć, dlaczego dorosła Plum podchodzi do swojej otyłości w taki a nie inny sposób, ale tym samym przywiera do niej naiwność, która będzie jej nieodzowną cechą do końca lektury. Nawet po przemianie, trudno traktować ją z całkowitą powagą. Politowanie wzbudzają takie sceny jak kłótnia z kurierem na rowerze, ale jednocześnie pozwalają na wytworzenie się między czytelnikiem a Alicią (to jej prawdziwie imię) silnej więzi — sympatii, jaką obdarza się nieporadne, ale chcące być postrzegane jako harde, koleżanki.

To nie ja, lecz Szymborska (wykonała)
Jako osoba wyczulona na tematykę otyłości, szczególnie zainteresowany byłem przyczynami nadwagi głównej bohaterki. Często bowiem bywa, że autor obdarza swoją postać irracjonalnymi pobudkami. U Plum po prostu zawiniły geny.
Tym ciekawsza wydaje się jej walka ze zbędnymi kilogramami, z góry skazana na niepowodzenie. Autorka tworzy bohaterkę-symbol, jedną z miliona kobiet, dążącą do osiągnięcia wyglądu, jakiego oczekuje od niej społeczeństwo kierowane stereotypami. Droga, jaką pokonuje Plum do zaakceptowania swojego wyglądu, pełna jest ironii i krytyki wymierzonych w stronę twórców programów odchudzających, mediów i tym podobnych. Słowem: w odpowiedzialnych za kreację obraz idealnej kobiety w społecznej świadomości i sianie kompleksów w psychice kobiet, które się tej normie wymykają.
Narzędziem, którym z lubością posługuje się Sarai Walker, jest groteska, czasami stosowana aż w nadmiarze. Walker zaskakuje swoją pomysłowością przejawiająca się w skutkach „efektu Jennifer” (nie chce spoilerować), ale nie unika przesytu prowadzącego do zniesmaczenia i całkowitego oderwania od rzeczywistości. Myślę, że przekaz książki niewiele by stracił, gdyby zrezygnowano z „czarnej listy penisów”. To zestawienie nazwisk mężczyzn, z którymi nie wolno uprawiać seksu, jeżeli chce się żyć. Kontrowersyjne, ważne? Śmieszne.

A skoro o bohaterach, warto zauważyć, że Sarai Walker ogranicza liczbę bohaterów męskich do minimum, umieszczając ich wyłącznie w rolach epizodycznych. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę feministyczny charakter powieści, która jest opowieścią o łamaniu powszechnego modelu piękna, próbie zaakceptowania siebie, rozgrywającą się na tle wydarzeń, które za sprawą nieznanej Jennifer obracają życie społeczne do góry nogami. Muszę przyznać, że bardzo pomysłowa i kusząca wydała mi się wizja, w której znika wszechobecna nagość i uprzedmiotowienie kobiecego ciała na rzecz męskiego ciała. Co wydało mi się niepokojące w trakcie lektury, to fakt, że odwrócenie roli jest elementem groteskowym, a więc humorystycznym. Negliż mężczyzn bawi czytelnika, a w świecie fabularnym budzi kontrowersje i zniesmaczenie większości społeczeństwa. Dziwne, że nikt nie ma takiego problemu, kiedy chodzi o atakujący zewsząd kobiecy negliż, ba, wielu traktuje to jako coś normalnego i oczywistego. I to powinno zmusić czytelnika do refleksji.

Język powieści, jak na powieść feministyczną przystało, nierzadko bywa wulgarny. Zdecydowanie też większa uwaga jest poświęcona cielesności kobiet. To z pewnością przekłada się na siłę komunikatu, jaki chce nam przekazać autorka poprzez historię Plum, zachęca do mówienia o swoim ciele bez żadnych tabu, przede wszystkim do polubienia swojego ciała. Niemniej jednak Walker i z wulgarnością przesadza. Co prawda rzadko, bo rzadko, ale próba wzbudzania kontrowersji bez żadnego większego celu, niż tylko taki, żeby było kontrowersyjnie (jak to brzmi!) to zabieg, który nie powinien przydarzyć się tej historii.

Książka zbudowana jest z dwóch płaszczyzn: pierwszą jest obszerniejsza historia Plum, a na jej tle śledzimy poczynania tajemniczej Jennifer, ściślej mówiąc, śledzimy doniesienia o jej czynach w największych mediach. Początkowo nie widziałem sensu umieszczania obok siebie tych niepowiązanych w żaden sposób historii, ale jak się okazało, wcale nie są takie odrębne i im bliżej końca lektury, tym więcej się dowiadujemy, a sam zabieg wreszcie nabiera znaczenia. Głównym tematem „Dietolandu” jest postrzeganie przez współczesną kobietę (swojej) nadwagi; to ta o wiele szerzej rozwinięta historia Plum. Jennifer za to jest narzędziem, który pozwala w opowieść o problemach głównej bohaterki wpleść inną ważną tematykę dotyczącą kobiet m.in. upośledzone postrzeganie gwałtu jako winę ofiary czy uprzedmiotowienie kobiet wciąż widoczne w wielu sferach życia.

Początkiem czerwca br. premierę miał serial oparty na książce
„Dietoland” to momentami dziwna, infantylna i irracjonalna historia, ale ogólnie rzecz biorąc, to interesujący opis zachodzących w społeczeństwie paradoksów, których ofiarami są kobiety. To pozycja na wskroś feministyczna, z pewnością godna przeczytania.

P.S Nie do końca zrozumiałem nawiązywanie do „Alicji z Krainy Czarów”, będę wdzięczny jeżeli ktoś, kto już książkę przeczytał, wytłumaczy mi, po co autorka sięga po powieść Carrolla. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...